piątek, 2 maja 2014

Są ta­cy, którzy uciekają od cier­pienia miłości. Kocha­li, za­wied­li się i nie chcą już ni­kogo kochać, ni­komu służyć, ni­komu po­magać. Ta­ka sa­mot­ność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od sa­mego życia. Za­myka się w sobie.



 ~Rozdział 5


Wybiła 19:15 i był on. W jeansach, zwykłym, codziennym swetrze i butach swojej ulubionej firmy- Nike. Otworzyłam drzwi posłusznie, bo tak mi kazała Edyta i nie zamieniłam z nim już słowa. Wszedł do salonu, w którym siedziała cała moja rodzina. Siostra ze szwagrem, mały siostrzeniec i ONI- moi rodzice. Nie wiedziałam co robić. Nie wiedziałam czy zacząć mówić tak jak w filmie te beznadziejne tekściki „mamo, tato poznajcie mojego chłopaka” czy wymyślić coś lepszego, nowego. Ale na to nie było już czasu. On sam zaczął. Ulga i strach jednocześnie

-Dzień dobry, mam na imię Robert
Tego się już chyba nie spodziewali. Byli pewnie mile zaskoczeni tym, że Robert nie przedstawił się „Dzień dobry, nazywam się Robert Lewandowski  i jestem piłkarzem Borussi Dortmund” . Powiedział to najzwyczajniej na świecie, jak zwykły chłopak, który chce poznać rodziców swojej córki.
-Dzień dobry, miło nam Cię poznać

I nikt nie myślał o tym, że Robert jest piłkarzem, albo jakimś celebrytą. W normalnej rodzinnej atmosferze zjedliśmy kolację. Oczywiście, że czasami wspominaliśmy o piłce z racji tego, że nasza rodzina kocha sport, piłkę nożną też, ale to były rozmowy na poziomie „kto wygra tegoroczną Ligę Mistrzów” nie „ile Ci w tym Dortmundzie płacą?” czy „Co zamierzasz dalej robić”.

-Miło było państwa poznać
-Nam Ciebie również
-Do widzenia państwu- pożegnał się również ze mną
-No muszę powiedzieć, że fajny ten Twój chłopak, taki normalny…- z minutę po wyjściu Roberta odezwała się mama na jego temat
-Zawsze miałam dobry gust haha
Nie wiedziałam co ze sobą robić. Być dumna? Z niego. Szczęśliwa? Ze swojego szczęścia. Zdziwiona? Z postawy swoich rodziców. Ale być też szczęśliwa……
                                                             ***********

Położyłam się spać chwile przed północą, leżałam z 5 minut i zadzwonił do mnie telefon
-Dobry wieczór, śpisz?- to był Robert
-A czy jakbym spałam, to odebrałabym telefon?
-Nie
-Hahhaa, no właśnie. Po co dzwonisz?
-Żeby powiedzieć  Ci dobranoc- awwwww, odpływam w duszy i sercu
-Miło
-Dobranoc kochanie, do jutra
-do jutra, dobranoc
-A i jeszcze jedno
-Co?
-Masz czas jutro o 13?
-Jasne
- To bądź w domu, przyjdę po Ciebie
-Dobranoc- odłożyłam telefon
Zapowiadał się bardzo ciekawy dzień. Obecnie jest idealnie. On, akceptacja wszystkich wkoło, szczęśliwa ja i mam nadzieję, że on. Spacerki, spotkania, kolacje. Niedawno nie pomyślałabym, że to możliwe. A z natury jestem optymistką. Jestem szczęśliwa i mam nadzieję, że nic tego nie zniszczy
                                                                           ******
Obudziłam się o 10, ogarnęłam, zjadłam śniadanie i czekałam na Roberta.  Przyszedł punktualnie o 12:00. Chyba te lata mieszkania w Niemczech to w nim wykształciły
-Gotowa?
-Na co?
-Na randkę- uśmiechnął się
- Hahaha, jasne- śmiać mi się chciało, nie wiem dlaczego
I wyszliśmy tak bez słowa. Najpierw zaprowadził mnie do nieznanej restauracji. Jak weszłam to stwierdziłam, że chyba jakiejś wykwintnej. Zamówiliśmy obiad z… czerwonym winem. On uparł się by płacić. Ja nie cierpię, jeśli chcę za siebie zapłacić, a ktoś mi nie pozwala.
-Dlaczego mi to robisz?- zapytałam po wyjściu
-Co robię?!
-No płacisz za mnie za każdym razem
- A może Ty będziesz za mnie płacić, co? – zaśmiał się
- dlaczego nie?
- no weź, proszę
                                                                  
Ta nasza rozmowa przypominała rozmowę 16- Latków, nie dwóch dorosłych osób
Poszliśmy  do parku. Uśmiechnięci, zadowoleni, szczęśliwi. Po chwili uśmiech z jego twarzy zniknął. Zapytałam się o co mu chodzi, dlaczego jego samopoczucie w jednej chwili się tak zmieniło, a on……..
Kazał mi się odwrócić  i spojrzeć za siebie

Zdecydowałam się wrócić do pisania, ale nie wiem czy mam jeszcze tutaj jakichś czytelników, dlatego: czytasz= komentujesz
Jeśli nie będzie tutaj co najmniej 2-3 komentarzy to moje pisanie nie będzie miało sensu i zrywam z tym. Przynajmniej z tym opowiadaniem. Pozdrawiam, Ada

8 komentarzy:

  1. Jeśli zerwiesz z tym opowiadaniem to zostaniesz przeze mnie ukatrupiona.

    A co do rozdziału jest świetny. :D Ciekawi mnie co ona zobaczy za sobą. :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i zapraszam serdecznie do siebie <3

    pilkarski-mezalians.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny. Zapraszam do siebie http://kiedys0odnajdziemy0siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaa dlaczego w takim momencie urwałaś? No nic mam nadzieje że nic nie stanie Amelii i Robertowi na drodze a nawet jesli to uda im sie to pokonać razem ;) i błagam nie przerywaj pisania bo to jest po prostu genialne to co robisz . Już nie moge doczekac sie nastepnego rozdzialu , pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej dziękuję <3 Nie sądziłam, że komuś się to spodoba :), nie przerwę

      Usuń
  4. Kiedy nastepny rozdzial? ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że w piątek albo sobotę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest 27 maja i dalej nie widze rozdziału :c jest mi smutno że nic nie dodajesz a naprawde uzależniłam sie od tego opowiadania :* no nic mam nadzieje że w końcu coś tu sie pojawi ;) pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń