W Dortmundzie nastał nowy poranek. Amelka oczywiście
niewyspana zwlekła się z łóżka, ubrała się w to co miała pod ręką, ogarnęła się
i poszła na śniadanie. Zamierzała zrobić je dla całej rodzinki, no ale niezastąpiona
Edyta ją wyprzedziła
-Hej siostra, już nie śpisz?- zapytała Edyta
-Nie
-Bo jakoś po Twoich nocnych uśmiechasz wyglądasz całkiem ok.
-Mówiłam, że to u mnie norma, nie znasz mnie?
-Tak, znam Cię doskonale i wiem, że w środku nocy budzisz
się raz na 5 lat, a tym bardziej wyglądasz na normalną. Co Ty naprawdę robiłaś?
-No nic przecież
-Dobra nie mieszkam się, jesteś dorosła
Marcel z tatą także wkroczyli do kuchni i przerwali nam
poranną pogawędkę. Zaczęliśmy jeść smaczne śniadanie, gdy nagle usłyszałam
dzwonek do drzwi
-To ja otworzę- powiedziała pani domu
Nie spodziewałam się nikogo o tej porze. Przynajmniej tak
zawsze było w naszym domu odwiedziny wieczorami, rzadko kiedy rano
-Amelia, ktoś co Ciebie
I zamurowało mnie. Szok to mało spodziewane. Ja tu spokojnie
jem musli z mlekiem, a przede mną staję on- ten, który wyrywa mnie w nocy z
domu i po jednym dniu znajomości proponuje związek. Czego on jeszcze chce? Ma
mój numer i raczy bezczelnie przychodzić do domu, w którym jest moja siostra?
To ja się tak starałam, by udowodnić jej, że żyję normalnie, a jak nie Marcel
to on.
-Tak Robert? Po co tutaj przyszedłeś?
-Musimy porozmawiać
-No to mów, czekam
-Wolałbym na razie na osobności
-Jasne, my wychodzimy- i cała trzyosobowa rodzinka wyszła z
kuchni chociaż liczyłam, że zostaną, bo bała się być sama tylko z nim
-Teraz słucham
-Nie sądzisz, że tak nie może być?
-Co nie może być?
-No to, że się ukrywamy
-Robert, jesteśmy ze sobą od tej nocy, nikt nas jeszcze nie
widział, a Ty mi zarzucasz jakieś ukrywanie się?
-Ameluś, ja tylko…..
-Nie mów do mnie Ameluś!
-No dobrze. Ja tylko chcę, aby nasz związek dobrze się
rozwijał
-Co sugerujesz?
-Dzisiaj odwiedza mnie moja mama. Co powiesz na to, aby Ci
ją przedstawił
-Już. Ja sądzę, że to za szybko idzie
-A ja, że za wolno
-A nie lepiej się poznać bliżej. Może najpierw pochodzimy na
kawę, pochodzimy po parku, porozmawiamy, a potem zdecydujemy, czy to ma sens.
Musi minąć jakiś czas zanim stwierdzimy, że do siebie pasujemy
-No w sumie masz rację
-Ale z drugiej strony too….
-To co?
-A Twoja mama będzie sama?
-No tak
-W sumie skoro już trzy osoby z mojej rodziny Cię poznały to
w końcu nie powinno być źle, jeśli ja poznam jedną z Twojej
-To zgadzasz się?
-Ale pod jednym warunkiem
-Jakim?
-Takim, że wyjaśnisz mojej siostrze, że jesteśmy razem i co
było przyczyną tego, że mnie dzisiaj w nocy przyłapała śmiejącą się
-Nie ma sprawy
Po naszej rozmowie Robert w kilka minut wyjaśnił Edycie
wszystko co mu kazałam. Siostra nie przejęła się tym, że mnie w nocy nie było
przez kilka godzin. Jest to do niej niepodobne, bo jest strasznie opiekuńcza.
Cóż, może wreszcie zrozumiała, że jestem dorosła. Robert zaprosił mnie do
siebie na 18. Nie wiedziałam w co się ubrać, bo gdyby to było normalnie
spotkanie wybór nie był by trudny- wygodne ubrania. Jednak skoro miałam poznać
jego mamę musiałam jakoś wygląda. W telewizji słyszałam, że uczy w-fu dlatego
raczej nie oczekiwała ode mnie sukni wieczorowej, szpilek i czerwonych ust.
Wydawało mi się, że jest kobietą na luzie, wysportowaną, ale też matką- która chce
dla swojego syna jak najlepiej. Tego wieczoru postawiłam na miętowe spodnie,
ale żeby było elegancko koszulę w kratę o tym samym kolorze, a pod nią białą,
gładką bluzkę. Ubrałam beżowe balerinki i włosy rozpuściłam. Zrobiłam lekki
makijaż i wyszłam. Kiedy szłam i zbliżałam się metrami do domu Roberta moje
serce zaczęło bardziej walić. Denerwowałam się chociaż jeszcze gdy byłam w domu
nie odczuwałam żadnego strachu, żadnego przejęcia się tym. I stało się. Doszłam
do drzwi. Zadzwoniłam
-No cześć piękna, wchodź
- Hej
Weszłam do jego domu, a raczej willi, szłam tam gdzie
prowadziły mnie oczy i on. W salonie siedziała jego matka. Tak jak myślałam-
zwykła kobieta w średnim wieku z wielkim uśmiechem na twarzy
„To dobrze zwiastuje”- pomyślałam
-Mamo, to moja dziewczyna, miłość mojego życia, Amelia-
podałam rękę jego mamie
-Amelia, miło mi
-Iwona, mama Roberta jak wiesz, również miło mi Cię poznać
Siedziałam, jadłam, piłam i rozmawiałam z mamą Roberta.
Okazało się, że to naprawdę sympatyczna kobieta. Wesoła, mówi o ciekawych
rzeczach i przede wszystkim zawsze uśmiechnięta. Troszczy się o syna. Gdy
wyszedł opowiadała o tym jak chciała na początku jego kariery spełnić jego
marzenia. Teraz chociaż mieszka tak daleko od niej i za nim tęskni to wie, że
skoro on jest szczęśliwy to ona też. Miło się rozmawiało z nią i oczywiście z
Robertem też. Za nim się obejrzałam była już 1 w nocy. Pożegnałam się i
wyszłam. Trochę trudności sprawił mi powrót do domu, bo nie znałam jeszcze
Dortmundu, a tym bardziej drogi do domu
Roberta, bo usadowił się na jakimś odludziu. W końcu doszłam
-Jak tam u teściowej?
-Jejku, Wam coś powiedzieć to…
-A miła jest przynajmniej? Taka jak moja teściowa?- zaśmiał
się mój szwagier
-Bardzo fajna i miła
- Rodzinka nam się powiększa
-Co, w ciąży jesteś?- zapytałam Edyty
-Nie, chodzi o Ciebie
-Nie, ja nie jestem
-Mówię o Robercie
- Przestań i przypominam, że to
na razie jest pani Iwona, a nie teściowa. Jesteście zdecydowanie za szybcy!!!
Witajcie J
Nie pisałam tak długo, bo byłam na wakacjach, a potem szczerze mówiąc
zapomniałam o tym blogu. Nie miałam weny twórczej……. I tak na początku? Coś
chyba nie tak. Ale jak wzięłam się za pisanie tego rozdziału to tak nagle
dostałam natchnienia i wymyślę co dalej J
Pozdrawiam.
Świetny rozdzialik :D Mam nadzieję, że w mgnieniu oka pojawi się kolejny :D W wolnej chwili zapraszam do siebie:
OdpowiedzUsuńhttp://magiczne-dwa-miesiace.blogspot.com/2013/08/rozdzia-14.html